środa, 27 lipca 2016

Rozdział 3

"- Trzeba coś zrobić matko. Tak nie może być - dodała, czując nagły wzrost adrenaliny. Chciała za wszelką cenę pozbyć się Hurrem, zwłaszcza teraz kiedy jej władza jest większa, niż można by było się spodziewać. Raziye popatrzyła porozumiewawczo na swą matkę, która westchnęła na jej słowa.
- Musimy zacząć działać - odparła ciemnowłosa z tajemniczym uśmiechem na ustach."



Dziewczyna spojrzała na swą matkę z małymi iskierkami w niebieskich oczach. Między kobietami zapadła chwilowa cisza, która zdawała się być teraz kompletnie zbędna. Raziye westchnąwszy spojrzała na rozlane szerbety oraz całą zastawę stołową, znajdującą się na podłodze. Mahidevran zaś cały czas zastanawiała się nad tym co zrobić, aby pozbyć się swej rudowłosej rywalki. W tym momencie był to priorytet ciemnowłosej, dlatego też jakby odpłynęła, starając się ułożyć dokładny plan działania, dzięki któremu nie ucierpi ani ona, ani jej pociechy. Złotowłosa ujęła ramię matki, obserwując jej zamyślony wyraz twarzy
- Musimy być bardzo ostrożne mamo - powiedziała, starając się brzmieć poważnie, a zarazem stanowczo. Ciemnooka zwróciła swą twarz na córkę i opuszkami palców pogłaskała jej policzek.
- Zostaw to mnie Raziye. Nie martw się wszystko będzie dobrze, a teraz idź odpocznij po męczącej podróży - odparła, posyłając swej córce lekki, uspokajający uśmiech. Błękitnooka pokiwała głową i podniosła się ze zdobnego ottomanu, aby oddać swej rodzicielce należyty szacunek. Po tym wszystkim pokierowała się do komnaty, by odpocząć, a następnie pogrążyć w głębokim śnie.
~~~




Z samego rana Raziye postanowiła wybrać się na spacer po ogrodzie. Szła wolnym krokiem po wyznaczonej ścieżce, a delikatne promienie słońca muskały jej odkryte ramiona i szyje. Złotowłosa wdychała świeże powietrze i przyglądała się niesamowitym kwiatom, które rosły tu i ówdzie na małych krzakach, czy wielkich drzewach. Jej wzrok przykuł mężczyzna, znajdujący się nieopodal, zdawało jej się, że przyszedł do ogrodu w bardzo podobnym celu jak i ona. Postanowiła podejść bliżej, gdyż w oddali jego rysy twarzy zdawały się być znajome, jednak pięknolica nie mogła sobie przypomnieć skąd. Wolnym krokiem skierowała się do persony, a na jej bladym licu zagościł szczery uśmiech, kiedy postawny mężczyzna okazał się być jej ukochanym bratem. Raziye wręcz biegiem skierowała się w jego stronę, rzucając na szyje.
- Bracie tak tęskniłam za tobą - wykrzyczała radośnie, mocno wtulając się w jego umięśnione ciało. Mustafa odwzajemnił czuły uścisk siostry i ucałował jej głowę.
- Moja najdroższa siostrzyczko ja również niesamowicie tęskniłem. Teraz będziemy razem - posłał siostrze szeroki uśmiech, biorąc jej rękę i prowadząc w stronę ogromnej altany, znajdującej się na środku ogrodu. Zasiedli oboje na zdobnych niskich ottomanach, a służba przyniosła tacę z lokmą i malinowym szerbetem. Raziye chwyciła w swe dłonie pozłacany kielich, zagłębiając się w smaku krwistoczerwonego napoju.
- Słyszałam, że twa nałożnica Esmanur spodziewa się dziecka. Winszuje. Inszallah* urodzi się zdrowy książę - rzekła niewiasta, kręcąc w palcach zdobny kielich. Mustafa spojrzał na błękitnooką, unosząc lekko kąciki ust do góry.
- Jak Bóg da Raziye. Niechaj przede wszystkim urodzi się zdrowe - odparł spokojnie, zagłębiając się w wyrazisty smak szerbetu. Złotowłosa oparła się wygodnie, przyglądając otaczającej ją naturze, wdychała świeże powietrze, a jej nozdrza wypełniał zapach kwiatów. Wiał delikatny wiatr, który swym chłodem okalał odsłonięte części kruchego ciała Raziye, a jej bladoróżowe usta od czasu do czasu zagłębiały się w słodki napoju. Niewiasta odwróciła swój wzrok na Mustafe, rozchylając zaczerwienione od szerbetu wargi, chcąc zamienić z nim kolejne zdanie, gdy rozległ się donośny krzyk, informujący o przybyciu Mahidevran Sultan. Raziye wraz z Mustafą unieśli swe postury do góry ,aby godnie przywitać swą rodzicielkę.
- Witaj matko - wypowiedzieli równocześnie i odwrócili do siebie cicho chichocząc. Ciemnowłosa posłała swym pociechom promienny uśmiech, zasiadając tuż obok na zdobnej ławie.
- Piękną mamy pogodę nie uważacie ? - sułtanka ułożyła swe splecione dłonie na kolanach, przyglądając się z uwagą swym dzieciom. Raziye spojrzała na matkę i pokiwała lekko głową, zakładając przy tym kosmyk swych blond włosów za ucho. Rozmowa jakoś nie chciała się skleić, dlatego też nie trwała długo i nie była wcale ciekawa. Po czasie spędzonym w ogrodzie Raziye powróciła do pałacu, dumnie przekroczyła salę haremową, słysząc okrzyk związany z przybyciem jej persony. Zatrzymała się na środku głównej sali, przyglądając  dłuższą chwilę nałożnicom, aż wśród młodych i pięknych dziewcząt dostrzegła tą odpowiednią. Gestem dłoni pokazała Esmanur, aby podeszła bliżej.
- Odwiedź mnie później w mej komnacie Esmanur. Chciałabym z tobą porozmawiać - odparła jasnowłosa, spoglądając na ulubienice swego brata przychylnym spojrzeniem.
- Oczywiście pani - rzekła dziewczyna, mimo wszystko trochę wystraszona faktem, że perłowa sułtanka chce ją widzieć. Raziye pogładziła swą drobną dłonią szorstki materiał sukni dziewczyny i ujęła jej podbródek aby spojrzeć w jej ciemne oczy.
- Niczego się nie obawiaj - posłała konkubinie Mustafy lekki niewymuszony uśmiech i po oddanych przez niewolnice ukłonach odeszła w kierunku przygotowanej specjalnie dla niej komnaty.
Nastał wieczór a ciemnowłosa Esmanur z lekkim stresem skierowała się do komnaty Sułtanki Raziye, gdyż nie wiedziała czego ma się spodziewać po tejże córce Padyszacha. Stanęła naprzeciw ciężkich drewnianych wrót i mocno zastukała, oczekując tradycyjnego pozwolenia na wejście. W tym czasie bawiła się rękawem swej sukni, aby rozładować emocje piętrzące się w jej głowie. Kiedy usłyszała ciche ale zdecydowane "Wejść" przekroczyła swobodnym ruchem próg komnaty, oddając Raziye szacunek.
- Pani - wyszeptała ciemnooka, jako że wcześniej nie znała tejże perłowej niewiasty nie była pewno co do jej zamiarów. Zastanowiła się chwilę nad swoim postępowaniem, w końcu wbrew pozorom była to rodzona siostra jej ukochanego więc nie wypadało w ten sposób myśleć. Esmanur jednak wolała być ostrożna, gdyż  te straszne opowieści, które nie raz usłyszała z ust niewolnic czy kalf, mroziły jej krew w żyłach. Raziye zauważyła widoczne spięcie dziewczyny więc na rozluźnienie atmosfery posłała jej lekki uśmiech, wskazują miejsce tuż obok siebie.
- Witaj Esmanur. Chciałam z tobą porozmawiać, gdyż jesteś jedyną kobietą mego brata więc czuję się zobowiązana do bycia twą dobrą przyjaciółką - rzekła jasnowłosa, spoglądając na dziewczynę spokojnym wzrokiem wypełnionym troską. Hatun wyprostowała się, patrząc w niebieskie oczy swej towarzyszki, a myśli kłębiące się w jej umyśle ucichły, ustępując miejsca przyjaznemu nastawieniu do córki Mahidevran.
- To dla mnie zaszczyt pani. - odparła z bladym uśmiechem, który nagle wkroczył na jej wyraziste rysy twarzy.
- A więc opowiedz mi trochę o sobie - powiedziała sułtanka, zaplatając ze sobą swoje dłonie i usadowiła się wygodniej, zaczynając słuchać swej towarzyszki. Esmanur westchnęła, gdyż opowiadanie o swojej przeszłości tak jak dla większości niewolnic przychodziło jej ciężko. Mimo wszystko chciała opowiedzieć o sobie tak jak poprosiła ją sułtanka.
- Mieszkałam wraz z ojcem i matką na Zaporożu. Kiedy miałam może 4 lata mój ojciec nas zostawił, a matka ciężko pracowała, aby nam wszystko zapewnić. Bardzo ją kochałam, gdy nagle na naszą wioskę napadli Tatarzy i w bestialski sposób zamordowali mą rodzicielkę, a mnie zabrali. Nie poddawałam się wiele razy chciałam uciec, jednak jakiś mężczyzna zakupił mnie do haremu księcia Mustafy. Tam Sułtanka Mahideran wybrała mnie do jego alkowy i tak połączyliśmy nasze gorące serca - powiedziała dziewczyna starannie dobierając słowa, aby pokazać się jak najlepiej przy perłowej sułtance. Raziye z zaciekawieniem wysłuchała każdego słowa które wypłynęło z malinowych ust hatun i westchnąwszy pogłaskała jej ramię w geście wsparcia.
- Twoja historia jest bardzo smutna, jednakże gdyby się to wszystko nie wydarzyło nie pojawiłby się Mustafa, ani dziecko, które nosisz teraz pod sercem - odparła złotowłosa, głaszcząc zaokrąglony brzuch kobiety. Raziye posłała jej szczery uśmiech, zastanawiając się chwilę nad dalszymi słowami. Pamiętała dokładnie każdą historię dziewcząt, zamieszkujących harem jej ojca. Historia Sułtanki Hurrem też dawała jej wiele do myślenia. Sułtanka wlepiła swoje błękitne oczy w twarz ukochanej brata i uniosła jej podbródek.
- Czasami chciałabym zobaczyć jak to jest być taką zwykłą Hatun. Samemu można zapisać swój los i stać się kimś bardzo ważnym - odrzekła uśmiechnięta i podała ciemnowłosej kielich wypełniony wodą, aby się napiła. Kobiety jeszcze długo ze sobą rozmawiały, aż przyszedł czas aby się rozstać. Esmanur pożegnała się należycie z Sułtanką i odeszła do haremu zaś Raziye po wcześniejszej wizycie w hammamie ułożyła się do snu.
 
 
 
 
 
 
Amasy'ia
20 maj, 1539
 
 
 

 
 
 
 
 

 - Sułtanko cóż za przepiękny naszyjnik. Nigdy nie widziałam piękniejszego - westchnęła Gulbahar, przyglądając się kolii umieszczonej na smukłej szyi Sułtanki. Raziye opuszkami palców dotknęła swej nowej ozdoby, przeglądając się w lustrze.
- Dostałam ją od brata. Sam ją dla mnie robił, jest przepiękna masz racje - odrzekła złotowłosa, nie mogąc napatrzeć się na mieniące w lustrze koraliki. Rozmowę dwóch oddanych przyjaciółek przerwał strażnik, który nakazał aby Raziye natychmiast udała się do matki. Niewiasta zawiesiła swoje błękitne oczy na postaci mężczyzny, który wkroczył bez pozwolenia do jej komnaty. Głęboko westchnąwszy i nie zastanawiając się długo wyszła, kierując się do swej rodzicielki. Po zezwoleniu przeszła przez ciężkie dębowe podwoje, wchodząc do wnętrza, gdzie czekała na nią matka oraz brat. Zdziwienie w oczach Raziye powiększyło się, gdyż Sułtanka Mahidevran zdawała się być spięta i poddenerwowana, a jej chód przypominał stąpanie po rozżarzonych kamieniach.
- Powiesz nam w końcu o co chodzi matko ? - zapytał po dłuższej chwili Mustafa, gdyż zdawało mu się, że Mahidevran nie wypowie w ich kierunku nawet jednego słowa. Po zdaniu wypowiedzianym przez syna ciemnowłosa przystanęła w jednym miejscu, wpatrując w zaskoczone oraz dosyć podirytowane dzieci. Spierzchnięte usta kobiety zadrżały, a następnie rozchyliły, aby wypowiedzieć te słowa.
- Przyszła wiadomość ze stolicy. Sułtanka Hurrem nie żyje - głos ciemnookiej zdawał się być na tyle poważny, że ani jedno z jej dzieci nie potrafiło nawet się ruszyć. Przez dłuższy moment panowała głucha cisza, którą zagłuszało szybkie bicie serc osób znajdujących się w pomieszczeniu. Raziye wzięła głęboki oddech, spoglądając to na matkę, to na brata.
- Co teraz? - zapytała jakby samą siebie, zaczynając chodzić w kółko. Ciemnowłosa przemieściła swą postać do stolika, na którym znajdowała się złota tuba. Wyjęła z niej już wcześniej otworzony list i podała do rąk swej córki. Raziye kilkakrotnie przeczytała rozkaz, który dotyczył przyjechania jej rodzicielki do stolicy.
- Matko nie możesz tam jechać, co jeśli sułtan posądzi cię o śmierć Hurrem ? - rzekła złotowłosa, mając mieszane uczucia w sercu. Melodyjny głos niewiasty zmienił się w pełną zdziwienia i poirytowania wiązankę słów. Raziye rzuciła papierem o drewniany stolik, znajdujący się nieopodal i spojrzała na brata, który widocznie nie wiedział co ma powiedzieć. Mustafa założył ręce, starając się myśleć jak najbardziej racjonalnie. Twarz bruneta wyrażała jak bardzo stara się ukryć wszystkie złe emocje, które kłębią się w nim podobnie jak w jego siostrze.
- Raziye ma racje matko - odrzekł po chwili ,starając się brzmieć nader poważnie. Głos pierworodnego syna Padyszacha był bardzo spokojny i stonowany, co sprawiło, że jego rodzicielka opadła na ottoman, chcąc jeszcze raz przemyśleć swą decyzje.
- Pojadę tam. Rozkaz to rozkaz, nie martwcie się o mnie - powiedziała stanowczo i uniosła swoje trzęsące się ciało, stając naprzeciw swych pociech.
- Wracajcie już do siebie ,muszę przygotować się do wyjazdu - rzekła patrząc to na Raziye, to na Mustafę, którzy nie wiedzieli w jaki sposób mają trafić do swej matki. Zrezygnowani odeszli do swych komnat, chcąc przemyśleć wszystko co się stało.


  ~~~
 Minęło trochę czasu odkąd Mahidevran opuściła prowincje i wyjechała do Stambułu. Dzieci, które pozostały w Amasy'i cały czas chodziły zdenerwowane, bojąc się o swą rodzicielkę. Nie był znany powód śmierci ognistowłosej sułtanki, dlatego też nikt nie był pewny co do tejże informacji. Każda minuta stawała się wydłużać, a informacje nie nadchodziły. Wszyscy mówili o tym co mogło się stać, a na ustach dziewcząt w całym haremie roznosiło się imię sułtanki oraz jej pewna kara za śmierć Hurrem. Złotowłosa, ani jej starszy brat nie mogli znieść ciągłej wrzawy. Cały czas chodzili w kółko, zastanawiając się nad każdym możliwym wyjściem oraz jego konsekwencjami. Cały czas modlili się o jakieś wieści, albo chociaż potwierdzenie czy zaprzeczenie ich myśli, jednak nie nadchodziło nic.
~~~
Raziye przebywała w swej komnacie wraz z Esmanur. Od ich ostatniej rozmowy stały się sobie bliższe i spędzają wiele czasu na wspólnych spacerach czy pogawędkach. Tym razem było podobnie, złotowłosa wraz ze swą towarzyszką popijały schłodzony szerbet i gawędziły, aby choć na chwilę oderwać się od wydarzeń, które miały miejsce. Wtem do komnaty wpadł Mustafa, po którym wyrazie twarzy widać było zdecydowanie i determinacje.
- Jedziemy do stolicy - rzekł patrząc na kobiety z powagą w głosie i we wzroku. Raziye zastanowiła się chwilę i odwróciła twarz brata w swoją stronę.
- To niebezpieczne Mustafa bez zgody sułtana nie... -brunet przyłożył palec wskazujący do bladoróżowych ust Raziye, co spowodowało, że jasnowłosa zamilkła. Spojrzała w oczy brata z nutą niepewności, jednak pokiwała głową, co znaczyło, że się zgodziła. Esmanur jedynie przyglądała się całej sytuacji i przytaknęła sułtance oraz swemu ukochanemu. Po chwili oboje wyszli, aby przygotować się do podróży co błękitnooka również uczyniła.
[...]
Mahidevran bardzo szybko dotarła do stolicy i niemalże tak samo prędko udała się do komnaty władcy. Za tymi wielkimi i ciężkimi drzwiami kryło się jej największe piekło, którego nigdy nie chciała przeżyć. Serce ciemnowłosej biło szybciej niż kiedykolwiek, a jej stres z każdą chwilą stawał się coraz większy.
- Pani sułtan cię oczekuje - z pogrążenia we własnych myślach ciemnooką wyrwał męski głos, który widocznie skierowany był w jej stronę. Mahidevran uniosła głowę i pewnym krokiem weszła do komnaty Padyszacha, oddając należyty ukłon.
- Panie, chciałeś abym przybyła - pięknolica wypowiedziała te słowa łamiącym się głosem, gdyż złe emocje, buzujące w jej sercu były na tyle wielkie, że nie potrafiła ona okiełznać własnego głosu. Sułtan bez słowa podszedł do sułtanki i swą dłonią uniósł jej twarz za podbródek. Kciukiem delikatnie pogłaskał jej rumieniący się policzek, a swe błękitne spojrzenie pokierował na jej ciemne oczy. Serce Mahidevran ponownie przyspieszyło, jednak tym razem z zupełnie innego powodu niż poprzednio. Twarz Sulejmana wolno, ale zdecydowanie przybliżyła się do delikatnego lica ciemnookiej, co wywołało u niej przyjemne dreszcze na plechach oraz gęsią skórkę. Sułtan uśmiechnął się lekko i dotknął swym nosem jej, a następnie złączył z nią swe usta w czułym i namiętnym pocałunku. Mahidevran odruchowo sięgnęła na kaftan władcy i jednym ruchem zsunęła go z jego silnych ramion. Sulejman nie protestował. Pogłębił pocałunek, przygryzając wargę swej kochanki, a następnie pokierował swoje dłonie na zapięcie jej sukni i zaczął odpinać guziczki. Wszystko to działo się tak szybko i pod wpływem chwili, że para nie zauważyła kiedy zakończyła swe spotkanie w alkowie.
- Panie czy teraz... - wyszeptała Mahidevran, gładząc dłonią umięśniony tors swego władcy. Sulejman jedynie uśmiechnął się szeroko i delikatnie pogłaskał policzek, zagłębiając się w smaku ust swej kochanki.
[...]
 
 
-----------------------------------------------------------
A o to wyczekiwany rozdział 3 :D z lekkim opóźnieniem ale jest :) już niedługo następny !
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz