Złotowłosa wpatrywała się w postać, znajdującą się przed nią. Oczy sułtanki przybrały pustego wyrazu, a jej nogi wręcz trzęsły się pod naporem ciała. Informacja, którą przekazała jej rudowłosa sprawiła, że nie mogła na nowo poskładać, kłębiących się w jej ślicznej główce myśli. Podniosła wzrok na Hurrem, a bladoczerwona krew, płynąca w jej żyłach zagotowała się gwałtownie pod wypływem tysiąca myśli i słów, które nasuwały się na jej delikatnie zaróżowione usta. Za każdym razem kiedy chciała wypowiedzieć słowo jej wargi drżały, a rozum nie pozwalał wybuchnąć "Jest Padyszachem" zadrwiła sobie z niej w myślach, chcąc aby mimo wszystko podświadomie to do niej dotarło. Rudowłosa zmarszczyła lekko brwi, przyglądając się Raziye z wielką uwagą. Zielone oczy sułtanki Hurrem wpatrzone były w kruchą postać dziewczyny, aby chociaż po wyrazie twarzy doszukać się w niej jakiejś odpowiedzi, jednak pięknolica wciąż biła się z własnymi myślami. Ognistowłosa posłała córce sułtana uśmiech wyższości, co na dobre wytrąciło Raziye z równowagi.
- Za kogo ty się uważasz pani? Nikt nie dorówna memu ojcu, nawet ty! To jakaś kpina - wrzasnęła złotowłosa w przypływie nagłej złośliwości. Od razu pożałowała swoich słów, gdyż Hurrem ujęła jej podbródek, spoglądając z burzą furii w jej szmaragdowych oczach.
- Raziye! Lepiej milcz. Zaszkodzisz sobie i to poważnie, jeśli nadal będziesz okazywać mi taki brak szacunku. Odeślę cię stąd. Rozumiesz odeślę. Nie będziesz mieć żadnych kontaktów ze swoją rodziną - odparła z przeszywającą dumą w głosie. Raziye zmieszała się ,jednak nie dawała za wygraną. Dłonią zdjęła rękę sułtanki z jej bladego policzka, posyłając pogardliwy wzrok.
- Kiedyś przyjdzie taki dzień, że wszyscy zapłacicie za swoje grzechy. Wtedy zobaczysz gdzie jest twoje miejsce wielki Padyszachu Sułtanko Hurrem - powiedziała w jej stronę, a jej głos ociekał nienawiścią. W przypływie gniewu Raziye wypowiedziała właśnie te słowa, które zawsze chowała w sobie i nie chciała, aby zobaczyły światło dzienne. Dziewczyna od razu zaczęła bardzo żałować, że dała się ponieść niepotrzebnym emocjom. Wolała teraz odejść jak najdalej, aby nie narażać się na gniew sułtanki więc szybko odwróciła się, jednak rudowłosa chwyciła jej ramię ,obracając ponownie w swoją stronę i przyciągając bliżej.
- W tym pałacu wszyscy mają grzechy, nawet ty droga Raziye. Pożałujesz swoich słów. Słyszałam, iż chcesz wyjechać do swej matki. Wiedz, że nie dostaniesz na to zgody - syknęła w jej stronę, puszczając uścisk na ręce i rzuciła kpiące spojrzenie. Raziye poczuła jak fala gorąca uderza gwałtownie w jej ciało. Oczy zaszły mgłą, a serce, które do tej pory biło spokojnym rytmem nagle przyspieszyło, co dało się słyszeć w chwili, panującej między kobietami napiętej ciszy. Złotowłosa zebrała w sobie ostatnie siły i rozwarła spierzchnięte ze stresu usta.
- Nie przeszkodzisz mi w tym... Mój ojciec sułtan nie odbierze szczęścia swemu dziecku - wyjąkała, patrząc w zielone tęczówki sułtanki i powstrzymywała łzy, które zaczęły cisnąć się do jej błękitnych oczu. Zacisnęła dłonie na aksamitnym materiale swej sukni i ukłoniła się, ukrywając emocje pod obojętnym wyrazem twarzy.
- Żegnaj pani - rzuciła w jej stronę na odchodne i od razu odeszła szybkim krokiem w stronę jej komnaty. Ognistowłosa odprowadziła błękitnooką wzrokiem "Jeszcze zobaczymy" - pomyślała w duchu, zaczynając zastanawiać się w jaki sposób sprawić, aby ta nieszczęsna dziewczyna otrzymała zasłużoną karę za tak wielką zniewagę. Odeszła w zupełnie inną stronę niż jej towarzyszka, postanawiając wybrać się na krótki spacer po kwitnących ogrodach Topkapi.
Raziye wpadła do swojej komnaty jak burza, zaczynając nerwowo chodzić w kółko "Po co ci to było?" "Po jakiego diabła rozmawiałaś z tą wiedźmą" - zadawała sobie te pytania w myślach ,nie mogąc uwierzyć we własny brak opanowania. Usiadła na ottomanie, próbując się uspokoić, jednak na marne. "Skoro Hurrem chce przekonać sułtana, to ja muszę być pierwsza" - ta myśl znienacka przemknęła przez jej głowę i od razu wprawiła w ruch całe jej trzęsące się z napływu emocji ciało. Ruszyła wprost do komnaty swego ojca po drodze poprawiając blond loki, które były w kompletnym nieładzie. Po chwili stała już pod dobrze znaną wszystkim komnatą Padyszacha. Raziye wzięła kilka głębokich oddechów, aby jej ojciec broń Boże nie wyczuł całej sytuacji, obawiała się bowiem najgorszego.
- Powiadomcie sułtana, że przybyłam. - odparła wyrwana z własnych przemyśleń złotowłosa i stanęła naprzeciw wejścia, oczekując decyzji swego ojca. Kiedy dostała pozwolenie lekkim krokiem i pod osłoną skromnego uśmiechu weszła do wnętrza, stając naprzeciw ojca. Ukłoniwszy mu się nisko podeszła bliżej, aby ucałować jego dłoń w geście szacunku.
- Witaj panie - powiedziała spokojnie, pilnując, aby jej głos nie załamał się, ani nie wykazywał stresu ,który panował w jej duszy. Sułtan widocznie zdziwiony wizytą swej córki uniósł ku górze jedną brew, spoglądając na drobną postać, znajdującą się przed nim.
- Witaj Raziye, co cię do mnie sprowadza? - zapytał podejrzliwie, jednak posłał swej latorośli delikatny uśmiech. Dziewczyna podniosła swoje błękitne tęczówki na sułtana, układając wypowiedź w głowie "Zdążyłam" - pomyślała i odetchnęła z ulgą.
- Panie, ja chciałabym wyjechać do matki i brata. Do Amasyi. Bardzo mi zależy, w końcu i tak nic nie robię w pałacu, a tak miałabym towarzystwo - odparła, zastanawiając się czy nie powiedziała za wiele. Sulejman zmarszczył czoło i palcami przejechał po swej brodzie.
- W porządku jedź - powiedział, nie myśląc długo nad odpowiedzią. "Nareszcie nie będzie w pałacu nikogo, kto będzie mi przypomniał o Mahidevran" - pomyślał władca, spoglądając na uradowaną córkę. Raziye miała ochotę wręcz skakać z radości, jednak tym razem powtrzymała się i ucałowała dłoń ojca.
- Dziękuje ojcze - szepnęła szczęśliwa i ukłoniła się po chwili, odchodząc z jego komnaty. Od razu udała się do siebie, aby spakować wszystkie potrzebne rzeczy na wyjazd. Chciała jak najszybciej wynieść się z pałacu. "Obym zdążyła zanim ta diablica pójdzie do sułtana" - westchnęła cicho sama do siebie, chowając do drewnianej skrzyni kolejną suknię. Po jakimś czasie szykowania się powóz był już gotowy więc Raziye, nie czekając na nic wsiadła do środka i odjechała jak najprędzej od przytłaczających ją murów pałacu. Nie przewidziała, jednak że jeszcze tego samego dnia Hurrem uda się do Sułtana.
~ ~ ~
- [..] Ona mnie wykpiła panie. Powinna ponieść karę - wyszeptała rudowłosa, a jej głos przepełniony był żalem. Drobna łza wypłynęła z jej zielonego oka, a twarz wypełnił grymas.
- Wyjechała do Amasyi. Już stamtąd nie wróci. Zostanie tam na zawsze, nigdy więcej nie ujrzysz już jej twarzy - powiedział zatroskany Sulejman, patrząc na krystaliczną łzę, która wolno spływała po alabastrowym policzku jego ukochanej.
- Co to za kara? Dostała to czego chciała, wyjechała do matki i brata. - dodała rudowłosa i spojrzała wymownie na męża, który uginał się pod wpływem jej przepełnionego złością i troską wzroku.
- W porządku, zatem ty wymierzysz jej karę - odparł chwytając w swoje dłonie pozłacany kielich wypełniony słodkim owocowym szerbetem.
- Dobrze zatem niechaj zostanie kilka dni w Amasyi. Nacieszy się matką i bratem, a później nakaż jej wrócić. Wtedy dostanie to, na co zasłużyła - wypowiedziała dumnie Hurrem i zagłębiła w malinowe usta swego ukochanego. [..]
~ ~ ~
Amasyi'a
16 maja, 1539
Podróż zdawała się dłużyć niemiłosiernie, a upływające minuty stawały się jak długie godziny. Nawet obecność Gulbahar nie dawała złotowłosej uciechy ,gdyż jej towarzyszka całą drogę drzemała. Raziye była już kompletnie znudzona ciągłą podróżą i co chwile wyglądała przez małe okienko powozu, chcąc znaleźć się już w pałacu ,który swym wyglądem zapiera dech w piersiach, zaś krajobraz tego miejsca daje wytchnienie i spokój, którego Raziye bardzo potrzebowała. Po długiej i męczącej podróży dziewczyna w końcu przekroczyła rozciągające się wzdłuż i wrzesz mury pałacu w Amasy'i. Dumnie wyszła z powozu, chwytając za dłoń sługi, który nawet na chwilę nie opuścił sułtanki. Oprócz niej z powozu wysiadła jej wierna służka i po chwili obie stały, wpatrując się w pięknie kwitnące kwiaty w przypałacowym ogrodzie. Jasnowłosa od razu skierowała swoje kroki do wnętrza pałacu, chciała jak najszybciej spotkać się ze swą matką, za którą tak bardzo tęskniła. Kiedy przekroczyła próg służba od razu przywitała ją i zaprowadziła pod drzwi komnaty. Weszła do środka bez większych zapowiedzi i posłała swej matce szczery i promienny uśmiech.
- Witaj matko - wyszeptała, gdyż szczęście jakie ogarnęło jej duszę na widok rodzicielki sprawiło ,że nie była wstanie więcej z siebie wydusić. Sułtanka Mahidevran, aż zerwała się z miejsca na widok swej pięknej latorośli, która stoi tuż przed nią. Podeszła do niej i mocno uściskała.
- Witaj moja piękna córko. Co tutaj robisz mój skarbie - szepnęła do jej ucha ,tuląc kruche, a zarazem tak pachnące jaśminem ciało dziewczyny. Raziye uniosła swe blade lico na matkę i ponownie uśmiechnęła.
- Ojciec pozwolił mi przyjechać. Chciałam się z wami zobaczyć, nie mogłam znieść już tego co dzieje się w pałacu.. - złotowłosa ugryzła się w język, nie wierząc, że kolejny raz zaszła za daleko z własnymi myślami. Nie chciała bowiem martwić swej matki, zwłaszcza przy powitaniu. Pięknolica zagryzła wewnętrzną stronę policzka, spoglądając na kobietę.
- Raziye o czym ty mówisz? Co dzieje się w stolicy - zapytała podejrzliwie unosząc jedną brew. Pociągnęła swą córkę na ottoman i usiadła wraz z nią, posyłając badawcze spojrzenie. Błękitnooka zawahała się, jednak, patrząc w oczy matki wiedziała, że skoro sama wpakowała się w mówienie o tym wszystkim jest to nieuniknione.
- Szkoda mówić... Sułtan dał sułtance Hurrem prawa do tronu ona też jest teraz Padyszachem... Ponad to rozmawiałam z nią. Można powiedzieć, że zaszłam trochę za daleko swymi słowami i ją obraziłam. Mogłam przez to tu nie przyjechać - dziewczyna wypowiedziała to wszystko na jednym tchu, jakby chciała mieć to za sobą. Zacisnęła w dłoniach swą suknie i spojrzała na matkę, której spojrzenie wyrażało tyle co nic. Dopiero po chwili Mahidevran poczuła przypływ złości, który sprawił, że krwistoczerwony szerbet oraz cała zastawa stołowa znalazła się na ziemi.
- Sułtan oszalał! Ta wiedźma go omotała! Swoją droga powinnaś się powstrzymać ,wiesz jaka jest Hurrem na pewno powie sułtanowi wersję, która mało ma wspólnego z prawdą - ciemnowłosa była bardzo wzburzana i wręcz wykrzyczała wszystkie te słowa, jednak jej złość minęła, kiedy ujrzała łzy w oczach swej córki.
- Wiem matko, jednak sama przyznaj, że wybuchłabyś na nią tak jak i ja - powiedziała i wierzchem dłoni delikatnie wytarła, spływające po jej bladych policzkach łzy.
- Trzeba coś zrobić matko. Tak nie może być - dodała, czując nagły wzrost adrenaliny. Chciała za wszelką cenę pozbyć się Hurrem, zwłaszcza teraz kiedy jej władza jest większa, niż można by było się spodziewać. Raziye popatrzyła porozumiewawczo na swą matkę, która westchnęła na jej słowa.
- Musimy zacząć działać - odparła ciemnowłosa z tajemniczym uśmiechem na ustach.
-----------------------------------------------
Już 2 rozdzialik za nami ;) Kolejny pojawi się w przeciągu 2, 3 dni ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz